Sunday 27 July 2014

Gravenhurst - the lyric creation of Nick Talbot


Gravenhurst to brytyjski zespół muzyczny grający alternatywny rock. Założycielem zespołu jest Nick Talbot (wokalista i gitarzysta), nieśmiały chłopiec w okularach o wielkiej wrażliwości muzycznej. Grupa ma na koncie pięć krążków, które dość trudno zdobyć, bo jest mało znana (albo praktycznie nieznana). Trudno oczywiście, aby zespół grający psychodeliczny rock pojawił się na liście Billboard The Hot 100. Zespół raczej nie zabiega o słuchaczy, ale czy nie powinien zadziałać w tym wypadku marketing szeptany?

Cechą wspólną utworów Gravenhurst jest niewątpliwie elegancja. Piosenki są melodyjne, kompozycyjnie spójne, oszczędne, wyważone. Niektórzy uważają, że przygnębiające i mroczne, ja uważam, że hipnotyzujące, uspokajające, magiczne. Płytę "Fires in Distant Buildings", trzeci z pięciu albumów zespołu, mogłabym słuchać w nieskończoność. Instrumenty świetnie ze sobą współgrają, a powtarzające się sekwencje tych samych taktów potrafią wprowadzić w trans. Poniżej trzy piosenki z tego albumu.

Gravenhurst is a British band playing alternative rock. The founder of the band is Nick Talbot (singer and guitarist), shy boy with glasses, of great musical sensitivity. The group has already released five discs. Because the band is little known (or almost unknown), they are quite difficult to get. It is impossible, of course, that a band playing psychedelic rock appears at Billboard The Hot 100 list. Gravenhurst rather does not seek listeners, but shouldn't work word of mouth marketing in this case?

A common feature of Gravenhurst tracks is undoubtedly elegance. The songs are melodic, compositionally consistent and balanced. Some people think that they are depressing and dark. I would rather say that they are hypnotic, sedative, magical. Actually, I could never stop listening to the third of five albums the band, "Fires in Distant Buildings". Instruments interact well with each other, and repetitive sequences of the same bars can enter a trance. Bellow three songs from the album.


See My Friends - piosenka, której trudno nie nucić. See my Friends - a song hard not to hum.



Friday 25 July 2014

Karim Rashid - pink is the new black


Karim Rashid to star designer (w wolnych chwilach DJ). Współpracował z wieloma znanymi markami, jak Alessi, Prada czy Coca Cola, Kenzo, Swarovski, Yves Saint Laurent, Samsung czy Davidoff. Urodził się w 1960 roku w Kairze, wychował w Kanadzie, mieszka w Nowym Jorku. Jego wzornictwo to przede wszystkim odważne kolory i kształty, choć nie stroni też od białego i prostych kątów. Lubi róż i obłości. Ale jego tęczowe projekty mogą mylić - jest żonaty z Ivaną Purić. Projektuje meble, naczynia, tapety, kafelki, ubrania, zegarki, buty i wiele, wiele innych. Jego prace znajdują się w najlepszych galeriach i muzeach sztuczki współczesnej. Projektuje wnętrza nie tylko domów czy biur. Zaaranżował hotel Semiramis w Atenach, hotel Nhow w Berlinie, stację metra Universita w Neapolu, restaurację Majik Cafe w Belgradzie, a nawet sex shop Fun Factory w Berlinie. Jak widać każde miejsce potrzebuje dobrego designu.

Karim Rashid is a star designer (DJ in his free time). He has collaborated with many well-known brands such as Alessi, Prada and Coca Cola, Kenzo, Swarovski, Yves Saint Laurent, Samsung and Davidoff. He was born in 1960 in Cairo, grew up in Canada and lives in New York. His design is primarily bold colors and shapes, but he also leaves some white and straight angles. He likes roses and ovals. But his rainbow-colored design can be deceiving - Karim is married to Ivana Purice. He designs furniture, tableware, wallpapers, tiles, clothes, watches, shoes and much, much more. His works are in the best galleries and museums of contemporary art. He designs not only homes and offices - Karim arranged Semiramis hotel in Athens, Nhow hotel Berlin, Universita subway station in Naples, a restaurant Majik Cafe in Belgrade, and even Fun Factory sex shop in Berlin. As seen every place needs good design.

Bathroom by Karim Rashid

Wrist-watch for Alessi by Karim Rashid

Nhow Hotel in Berlin by Karim Rashid

Nhow Hotel in Berlin by Karim Rashid

Wallpaper by Karim Rashid

Kitchen by Karim Rashid

Semiramis Hotel in Athens by Karim Rashid

Semiramis Hotel in Athens by Karim Rashid

Sofa by Karim Rashid

Thursday 24 July 2014

Wyprzedaże w home&you / Sales in home&you

Lipiec to czas wyprzedaży - można wówczas wydać dwa razy mniej albo kupić dwa razy więcej (opcjonalnie). To też dobra okazja na odświeżenie wystroju swoich czterech kątów. Nie trzeba chyba udowadniać, że otoczenie ma wpływ na naszą kreatywność i samopoczucie.


Sklepy z artykułami dekoracyjnymi nie są w sezonie wyprzedaży tak popularne jak odzieżowe sieciówki. Może wynika to z przekonania, że na wyposażenie wnętrz trzeba wydać nieco więcej niż na T-shirt czy koszulę?

Home&you oprócz salonów prowadzi sklep internetowy. Obecnie sezonowe przeceny wynoszą w nim nawet 70%. Może to dobry czas na dopracowanie wyglądu domu albo zrobienie komuś prezentu?

Poniżej przygotowałam dwa zestawy dla dwóch różnych osobowości (lub płci).  Łączna cena każdego z nich to około 260 PLN - nie kosztują zatem wcale więcej niż kolejna sukienka czy para sportowych butów.

Zestaw 1 - łączna cena: 269,60 PLN. Stuff by home&you. Composed by Donna Zoe.





Zestaw 2 - łączna cena: 262,95 PLN. Stuff by home&you. Composed by Donna Zoe.


Lana Del Rey - these Shades Of Cool

Nostalgiczna, powolnie płynąca muzyka. Gęsta i zimna. Sprawdziła się podczas opalania nad basenem, bo była jak chłodny kompres na żar lejący się z nieba. Ale umówmy się, wakacje to nie real. Real nie jest tak gorący, a Lana może zamrozić. Lana słuchana bez przerwy może wydawać się monotonna, jak jedno zdanie wypowiedziane na wiele sposobów. Bardziej to czuć kiedy piosenki Lany figurują obok siebie, mniej, kiedy współistnieją pośród utworów innych artystów.

Jej ścieżka kariery jest dość interesująca - Lana pojawiła się właściwie znikąd i osiągnęła spektakularny sukces. Stawiając sprawę jasno, lubię ją. Czasami wydaje mi się, że jest jak Andy Warhol sceny muzycznej. Jej piosenki są rodzajem sztuki - sztuki traktującej o konsumpcji, skupiającej się wokół Money, Power, Glory. Sztuki, której głównym motywem jest degeneracja.


Lana (Elizabeth Grant) studiowała filozofię. Myślę, że słychać to w jej piosenkach i wierzę, że napisała je sama. Zna wiersze Walta Whitmana ("Body Electric") i Beat Generation ("Brooklyn Baby"), czytała Nabokova ("Lolita"). Jest dość interesującą opozycją do takich piosenkarek jak na przykład Rihanna. Pytaniem jest, jak daleko można posunąć się w piosence? Cóż, jeśli tak daleko, jak w pokrewnej dziedzinie - literaturze - to dość daleko.

Dlatego raczej nie traktowałabym jej utworów dosłownie. Są dla mnie rodzajem manifestu. Myślę, że w ogóle Lany nie należy traktować zbyt dosłownie. Sztuka i produkt marketingowy czasem oznaczają to samo. Lana na żywo podczas koncertu może wydawać się mniej melancholijna, a w pozbieraniu piosenki dzielnie pomagają jej chórki. Pytania o autentyczność muzyków w ogóle wydają mi się źle zadane. Muzyka jest sztuką, a sztuka jest kreacją. Lana jest swoją kreacją. Zresztą, nie tylko swoją. I, szczerze mówiąc, nie widzę w tym nic złego.

Wednesday 23 July 2014

W kinie: "Zacznijmy od nowa" i "Frank" - dwa filmy o początkujących muzykach / In the cinema: "Begin again" and "Frank" - two recent movies about beginning musicians

Po pierwsze, oba filmy nie nastroją zbyt optymistycznie próbujących się przebić muzyków - przeszkodą dla artysty jest nie tylko pozyskanie słuchaczy, ale i wsłuchanie się w samego siebie. Oba obrazy poruszają temat tożsamości artysty czy komercyjności muzyki. Jednak wbrew pozorom lista podobieństw nie jest zbyt długa...


"Frank" to czarny humor. "Zacznijmy od nowa" to nieco ckliwy refleksyjny dramat. Tło dla "Franka" stanowi muzyka alternatywna (brzmienie utrzymane w klimacie soundtracku do "Tylko kochankowie przeżyją"), natomiast dla "Zacznijmy od nowa" podkładem są smętne ballady w stylu Norah Jones.  

"Zacznijmy od nowa" był moim punktem obowiązkowym. Wiedziałam, że pójdę na ten film, nawet, jeśli zwiastun podpowiadał mi, że może być trochę naiwnie i trącić bajką o Kopciuszku. Łatwo się go ogląda i równie łatwo zapomina.

Natomiast "Franka" unikałam jak ognia, poszłam jednak na niego z braku lepszych opcji. Ale... naprawdę było warto dać się wciągnąć w jego ponury i wykreowany bez zbędnego nadęcia klimat. Tak, nastroił mnie depresyjnie na kolejnych kilka dni. Tak, zastanawiałam się przez chwilę, czy jestem bardziej Jonem, czy Frankiem. Tak, obraz przypomina spersonalizowany szablon filmu niezależnego. Ale jego siła tkwi w szczegółach: ujęciach, zabawnych dialogach oraz monologach, jak i w muzyce - abstrakcyjnej, wciągającej i rozbrajającej (dzieło Stephena Rennicksa). Świetnie dobrani Domhnall Gleeson, Michael Fassbender i Maggie Gyllenhaal. Film doceniłam po zdystansowaniu się od niego (kilku dniach). Pierwsze wrażenie po wyjściu z kina oscylowało między rozpaczą a rozbawieniem. Polecam!

Fazil Say - jeden z najbardziej niezwykłych żyjących pianistów / Fazil Say - one of the most incredible living pianists

Zacznę mało mainstreamowo - co nie znaczy, że nie lubię mainstreamu. Muzykę Fazila Saya poznałam w takim miejscu:


Tak, była w jednej z tub (pawilonu muzycznego). Leciał w niej utwór Black Earth. Wystarczyło przyłożyć ucho do tuby i cała otaczająca rzeczywistość zyskiwała czwarty wymiar. Do dzisiaj słuchając tego utworu przypominam sobie rześkie powietrze, dużą otwartą przestrzeń i nieśmiałe słońce, które świeciło, ale dawało mało ciepła. Każdy buduje sam swoje muzyczne skojarzenia. Pawilon znajduje się na Magellan Terrassen w Hamburgu. A oto utwór Black Earth:


Fazil Say jest tureckim pianistą i kompozytorem. W swoich utworach często przemyca tureckie brzmienia i właśnie to (oprócz genialnego talentu i wyczucia) sprawia, że słuchanie go jest takie niezwykłe. Część jego kompozycji jest samodzielna, a część to wariacje jazzowe na temat znanych kawałków. Utwory Fazila Saya w wersji nutowej wydaje Schott Music. 

Tuesday 22 July 2014

Blog rusza! / The blog is launched now!

Dzisiaj rusza mój subiektywny blog poświęcony tematyce muzyki i designu - donnazoe.blogspot.com. Jakkolwiek, czasem posty będą dotyczyć także pokrewnych dziedzin, jak moda czy literatura. Zdarzą się pewnie także posty dotyczące mojego życia i mojej własnej twórczości. Zapraszam do czytania i oglądania - mam nadzieję, że będzie warto! 


Today starts my subjective blog about music and design - donnazoe.blogspot.com. However, posts about related fields such as fashion or literature can sometimes occur. Posts about my life and my works can also happen. Feel free to read and look at - I hope it will be worth it!