Nostalgiczna,
powolnie płynąca muzyka. Gęsta i zimna. Sprawdziła się podczas opalania nad
basenem, bo była jak chłodny kompres na żar lejący się z nieba. Ale umówmy się,
wakacje to nie real. Real nie jest tak gorący, a Lana może zamrozić. Lana słuchana
bez przerwy może wydawać się monotonna, jak jedno zdanie wypowiedziane na wiele
sposobów. Bardziej to czuć kiedy piosenki Lany figurują obok siebie, mniej,
kiedy współistnieją pośród utworów innych artystów.
Jej ścieżka kariery jest dość interesująca - Lana pojawiła się właściwie
znikąd i osiągnęła spektakularny sukces. Stawiając sprawę jasno, lubię ją. Czasami
wydaje mi się, że jest jak Andy Warhol sceny muzycznej. Jej piosenki są
rodzajem sztuki - sztuki traktującej o konsumpcji, skupiającej się wokół Money,
Power, Glory. Sztuki, której głównym motywem jest degeneracja.
Lana
(Elizabeth Grant) studiowała filozofię. Myślę, że słychać to w jej piosenkach i wierzę, że napisała je sama. Zna wiersze Walta
Whitmana ("Body Electric") i Beat Generation ("Brooklyn
Baby"), czytała Nabokova ("Lolita"). Jest dość interesującą opozycją do takich piosenkarek jak na przykład Rihanna. Pytaniem jest, jak daleko można posunąć się w piosence? Cóż,
jeśli tak daleko, jak w pokrewnej dziedzinie - literaturze - to dość daleko.
Dlatego raczej nie traktowałabym jej utworów dosłownie. Są dla mnie rodzajem manifestu. Myślę, że w ogóle Lany nie należy traktować zbyt dosłownie. Sztuka i produkt marketingowy czasem oznaczają to samo. Lana na żywo podczas koncertu może wydawać się mniej melancholijna, a w pozbieraniu piosenki dzielnie pomagają jej chórki. Pytania o autentyczność muzyków w ogóle wydają mi się źle zadane. Muzyka jest sztuką, a sztuka jest kreacją. Lana jest swoją kreacją. Zresztą, nie tylko swoją. I, szczerze mówiąc, nie widzę w tym nic złego.
Dlatego raczej nie traktowałabym jej utworów dosłownie. Są dla mnie rodzajem manifestu. Myślę, że w ogóle Lany nie należy traktować zbyt dosłownie. Sztuka i produkt marketingowy czasem oznaczają to samo. Lana na żywo podczas koncertu może wydawać się mniej melancholijna, a w pozbieraniu piosenki dzielnie pomagają jej chórki. Pytania o autentyczność muzyków w ogóle wydają mi się źle zadane. Muzyka jest sztuką, a sztuka jest kreacją. Lana jest swoją kreacją. Zresztą, nie tylko swoją. I, szczerze mówiąc, nie widzę w tym nic złego.
Swietnie zapowiadajacy sie blog! Z niecierpliwoscia czekam na kolejne posty :)
ReplyDeleteThis comment has been removed by the author.
ReplyDeleteCiekawie prowadzony blog, inaczej niż wiekszość, które są zbiorem chaotycznych wpisów typu "masło maślane" czy "co zjadłam dziś na śniadanie". Na pewno jeszcze nie raz to zajrzę :)
ReplyDeleteLana jest bardzo nietypową wokalistką.. Myślę, że jej oryginalność wyróżnia ją spośród wielu tworzących obecnie artystów . Podoba mi się jej inspiracja latami 60 i melancholijny nastrój jej utworów. Często zmienia swój wizerunek i wydaje tyle kompozycji muzycznych , że jej słuchacze nie mogą się znudzić. Pomimo tego , że większość jej utworów wydaje się być pesymistyczna i nostalgiczna zawszę mogę do niej wrócić i nie przeszkadza mi ciągłe jej słucanie.. potrafi zahinotyzować!
ReplyDeleteTwój Blog bardzo mi się spodobał! :)
Uwielbiam osoby z artystyczną duszą , od których mogę czerpać inspirację.
Będę tu zaglądać ! :)
Pozdrawiam :)
http://beautyishiddeneverywhere.blogspot.com/